Ruszył cykl przygotowań do studniówkowego poloneza. Kandydaci na astronautów w swoich codziennych, swobodnych kombinezonach starają się przekonać kontrolerów – nauczycieli wuefu, że “Houston, żaden problem”. Nic z tych zapewnień nie wynika, jako że naukowe, choreograficzne, gołe oko dostrzega najdrobniejsze usterki.
Wygląda to jeszcze nie dość widowiskowo. Pierwsza para jak szpica pojazdu międzygwiezdnego mknie założoną, starannie obliczoną trajektorią prosto w bezkresną przestrzeń hali sportowej. Tymczasem ostatnie pary, jak ogony spalin, ciągną się lekko zbaczając a to w prawy bok, a to w lewy. Tak w kosmosie być nie może. W kosmosie, o czym przekonuje literatura s-f oraz coraz bliższe rzeczywistości obrazy filmowe, tańczy się jak po sznurku. A zatem, nadajemy komunikat: “Houston, mamy problem. Potrzebujemy pilnie muzyki, żeby jeszcze poćwiczyć”.
“Ok, załogo. Sonda z muzyką dotrze. Jutro 6 lekcja”
Obcym istotom (choć może bliskim sercu) obserwującym przez lorgnon studniówkę 2016, której tematem jest kosmos, nie wystarczy, że kombinezony będą wieczorowe. Oni chcą zobaczyć, do czego zdolny jest rodzaj ludzki. Jest zdolny do poloneza. Odliczanie trwa.